O „podnoszeniu kwalifikacji zawodowych”

Zdarzają się ogłoszenia o pracę, w których obok wymagań niezbędnych, takich jak określone wykształcenie, staż pracy, uprawnienie do kierowania pojazdami czy znajomość języków obcych pojawia się, w kwalifikacjach dodatkowych: orzeczenie o niepełnosprawności. Tymczasem od jakiegoś czasu brak mi papierów na niepełnosprawność. Tak jakoś nie zauważyłam kiedy moje straciły ważność… a może nie chciało mi się znów być potraktowaną w stylu: co pani tu robi, przecież pani jest zupełnie zdrowa? Z perspektywy ortopedy, który mnie wówczas oceniał – niewątpliwie. Kiedy jednak zoaczyłam, ile osób startuje w tych samych konkursach co ja, postanowiłam swoje dobre samopoczucie psychiczne schować do kieszeni i znów udać się do urzędu z wnioskiem o papiery.

Oczywiście nim człowiek uda się do urzędu musi odwiedzić lekarza prowadzącego. Tak mi się przypomniało, jak mój neuro za pierwszym razem mi mówił, że kompletowanie papierów nie ma sensu, bo oni i tak tego nie czytają, przeczytają tylko, co ja napisałem w zaświdczeniu. Jednak wówczas wolałam złożyć cały wymagany komplet badań neurologicznych jakie przeszłam od czasu diagnozy. Tym razem postanowiłam dodać jeszcze inne papiery. Świadoma tego, że znów moje zdrowie może oceniać ortopeda oraz tego, że większość rzutów jakie miałam, były to rzuty oczne, po opinię uzupełniającą udałam się do mojej okulistki… zwłaszcza że na skutek niedawno przebytego zapalenia rogówki i tak musiałam się z nią widywać. Poszłam więc sobie do urzędu z kompletem papierów. Nieco mniejszym niż wcześniej, bo liczyły się tylko te, których jeszcze nie złożyłam przy poprzedniej wizycie. Papiery składałam 19.07. Ustawa stanowi, że w ciągu miesiąca powinnam mieć wyznaczoną komisję. Miałam 30.08 – podobno z uwagi na szczególną zawiłość sprawy. Podejrzewam, że pod tym kryptonimem krył się po prostu i najzwyczajniej w świecie sezon urlopowy. Oczywiście na wezwanie stawiłam się punktualnie. Lekarz-orzecznik od razu poinformował mnie, że nie jest neurologiem, z zadawanych zaś pytań wniosłam, iż także jest ortopedą. Wyjaśniłam więc, że z chodzeniem to owszem miewam problemy, ale nie one są najważniejsze. Bo ja problemy mam przede wszystkim ze wzrokiem. No to w opinii napisał, że domagam się konsultacji okulistycznej. Pani urzędniczka mocno się zmartwiła, bo okulistka orzekała dopiero dwa tygodnie temu i nie wiadomo, kiedy będzie następnym razem, ale jutro zadzwoni i powie mi, kiedy mam przyjechać. No i dzwoni dziś z informacją, że może jutro będę mogła być zbadana, bo okulistka ma przyjechać jakieś papiery wypełniać. Pytam więc czy poza dowodem osobistym powinnam mieć coś ze sobą. Dokumentację okulistyczną, jeśli pani jakąś posiada. – Ale ja wyniki badań dołączyłam wraz z opinią okulistki do wniosku. – A, to dowód wystarczy.

Oni tego i tak nie czytają. Przeczytają tylko to, co napisałem w zaświadczeniu. Faktycznie, nawet nie sprawdzają, jakie inne dokumenty zostały dołączone, więc nawet nie wiedzą czego nie przeczytali.

Informacje o Jukka Sarasti

Pełnoetatowa kura domowa.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz