Żeby w domu było miło
Tak, tak, tak
Żeby coś dobrego było
Tak, tak, tak
By pachniało wakacjami
Tak, tak, tak
Zrobię sernik z brzoskwiniami
Tak, tak, tak!!!
Podobnie jak w w parafrazowanej piosence, w przepisie źródłowym owocami pokrywającymi wypiek były nie brzoskwinie lecz śliwki. Tylko czemuś mi śliwki do sernika nie pasują a brzoskwinie jak najbardziej. Więc jest, a raczej już był, bo wyszedł dość szybko:
Śmietankowy sernik z brzoskwiniami
600 g dobrego, półtłustego twarogu
400 g śmietany (u mnie była 36% z Piątnicy, bo bez jakichkolwiek dodatków)
4 jajka (najlepiej od zaprzyjaźnionych hodowców ew. zerówki lub jedynki ze sklepu)
60 g nierafinowanego cukru pudru ew. cukru z agawy
szczypta soli
60 g skrobi ziemniaczanej
2 laski wanilii
2 spore brzoskwinie
duża szczypta cukru kokosowego
nierafinowany olej kokosowy (lub masło ghee jeśłi ktoś lubi, żeby mu sernik masłem pachniał) do natłuszczenia formy
1. Twaróg, śmietanę, jajka, cukier puder, sól, ziarenka z wanilii umieścić w malakserze i zmiksować na gładko.
2. Gotową masę przełożyć na wyłożoną pergaminem i wysmarowaną masłem tortownicę i wyrównać.
3. Na wierzchu ułożyć pokrojone w cienkie cząstki brzoskwinie. Posypać cukrem kokosowym.
4. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 st.C na środkowy poziom.
5. Po 15 minutach pieczenia zmniejszyć temperaturę do 130 stopni i piec przez godzinę.
6. Po upływie tego czasu wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i pozwolić sernikowi stygnąć przez 2 godziny.
7. Wystudzony sernik pozostawić w temperaturze pokojowej na kolejne 2 godziny po czym schować do lodówki. Niby na noc albo czas takiej długości (jeśli się w nocy piekło).
8. Przechowywać w lodówce.