Wiosna już w pełnym rozkwicie. Drzewa bieleją kwieciem, krzewy forsycji na chwilę cieszą oczy piękną, złocistą barwą…
Chciałoby się więc wyjść na spacer, pooddychać trochę świeżym powietrzem, nawdychać się zapachu kwiatów… Tymczasem za oknem deszcz a w radiu podają informację o śmierci jednego z najmądrzejszych Polaków – Jerzego Vetulaniego. Niby powinnam się cieszyć, a jest mi smutno. Sięgam więc po stosowany przeze mnie od dawna sposób na mniejsze i większe smutki – słodkości. Tym razem to wiosenna wersja piegusków – nieco odchudzona i nieco bardziej aromatyczna.
Lawendowe pieguski
230 g miękkiego masła
150 g cukru kokosowego
50 g stevii z erytrolem
1 płaska łyżeczka gruboziarnistej soli morskiej
1 średnie jajko
1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
350 g bezglutenowej mąki owsianej
1 kopiasta łyżka suszonej lawendy
50 g posiekanej gorzkiej czekolady (opcjonalnie)
1. Utrzeć mikserem masło z cukrem, stevią i solą.
2. Do masy dodać, wlewając powoli, roztrzepane jako. Miksować do uzyskania jednolitej konsystencji.
3. Dodać mąkę wymieszaną z sodą i wyrabiać ciasto na niskich obrotach.
4. Kiedy masa będzie gładka, wsypać lawendę i jeszcze chwilę miksować. Podzielić ciasto na dwie części i do jednej z nich dodać czekoladę.
5. Z ciasta formować kulki, lekko rozpłaszczać i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w dość sporych odstępach.
6. Piec w piekarniku rozgrzanym do 190 st. C ok. 10 min. Początkowo na najniższym poziomie piekarnika, po 3 min. przełożyć na wyższy.
7. Po wyjęciu ciastek z piekarnika chwilę trzymać je na blasze, później przełożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.
8. Zapakować wszystko do pudełek/puszek/słoików i schować głęboko, w przeciwnym bowiem razie mogą się szybko ulotnić.
Tak właściwie to czekolady nie miałam w planie, bo nie bardzo byłam pewna, jak się ma czekolada do lawendy. I generalnie chciałam lżejsze. Jednak Dzieć Starszy koniecznie uważał, że ma być czekolada. No to była. I się nie pogryzła z lawendą. Ale i tak wolę lawendę bez czekolady.