Pisałam już, że nie obchodzę Halloween, prawda? Otóż nadal nie obchodzę. Tylko że drzewiej rzec bym mogła, że ja jednak to święto obchodzę… szerokim łukiem, a dziś już tak powiedzieć nie mogę. Przecież nie pójdę do przedszkola moich Dzieci i nie powiem, co ja sądzę na temat tego święta i że w związku z tym moje Dzieci nie będą się angażować w uroczystości z tym związane. W końcu to nie ich wina, że pod pewnymi względami ich matka jest starsza niż wskazuje metryka.
Kiedy więc w przedszkolu napisali, żeby przynieść wydrążone dynie (drążyć mieli rodzice we współpracy z dziećmi) to poszłam na targ i zakupiłam dwie dynie. I przy współudziale Małżonka i Dzieci wydrążyłam. I żałuję, że nie kupiłam gotowych wydrążonych. Wprawdzie na etapie przedszkolnym nie urządza się konkursów, w których jedno z dzieci wygrywa, a wszystkie prace się punktuje, to jednak wydaje mi się, ze gdyby takowe zrobić, to dynie moich Dzieci znalazłyby się gdzieś na samym końcu albo w jego okolicach. Naprawdę, wstyd mi za Dzieci, że nie potrafią przyzwoitych lampionów halloweennowych zrobić. Ale tak naprawdę, to co mnie to obchodzi, ja przecież nie uznaję tych świąt.
Jednak i ja miałam coś dla siebie z tych dyń. Z wnętrza, nie będącego pestkami zrobiłam sobie „lek na gardło”, czyli udusiłam te wnętrzności wraz z dwoma przeciśniętymi przez praskę ząbkami czosnku i sporą ilością pieprzu kajeńskiego. Do tego dodałam nieco cheddara. Wprawdzie wyszło smaczne, jednak jako lek na bolące gardło, nie sprawdziło się… Czyli muszę zaufać Tabcinowi i innym strepsilsom.
Super notka! I tak, wspominałaś, że nie obchodzisz tego święta – u mnie w komenatrzu 😀
Dzięki 🙂
To też, ale zdaje się, że rok temu przy tej okazji też wspominałam. Niby 31.10 świętuję… ale zupełnie co innego. I w żadnym kalendarzu tego się nie znajdzie 😉
Zdrowia! Na ból gardła dobre jest siemię lniane 🙂
Dzięki. O tym nie wiedziałam, a siemię mam. Przetestuję. Nawet jak nie pomoże na gardło, to ogólnie wzmocni. Wszak to nasz, rodzimy superfood 🙂
BTW: pić gluta czy robić okłady na gardło?
Pić gluta, najlepiej 🙂
To dobrze, bo okłady z gluta to mi się zdecydowanie mniej ciekawe wydają 😉
Też nie obchodzę Halloween i w zasadzie wielkim kalafiorem mi wisi czy ono jest czy nie. Dzieci nie posiadam, więc na szczęście nie muszę wykrawać lampionów. Wasze są niezłe, zwłaszcza w ciemności 😉 A na gardło polecam płukanie wodą utlenioną – nalać do kieliszka letniej wody i „strzyknąć” trochę utlenionej. Płukać jak woda z solą. Może pomoże, a na pewno nie zaszkodzi.
Jeszcze niedawno pamiętałam o tej wodzie utlenionej, a w tym roku jakoś mi z głowy wypadło. Dzięki za przypomnienie 🙂
Dynie są przepiękne, same w sobie, oczywiscie. I zdrowe 🙂 Dziś u mnie jest zupa dyniowa, bo odkąd „odkryłam” hokkaido, to nie wyobrażam sobie jesieni bez zupy dyniowej (kiedyś to było bleee).
Nie pochwalam zastępowania naszych świąt i tradycji tymi z importu. Jakby nie patrzeć, to też mamy do zaoferowania coś światu, ale komercjalizacja jest teraz tak powszechna, że niemodnie, nie na czasie jest dbać o naszą tradycję.
A poza tym my mamy swoje „dziady”, a oni halloween 😉
Nie, Wszystkich Świętych wcale nie jest nie modne i nie na czasie. Jeśli cenisz zadumę na cmentarzu, przy grobach bliskich, mamy dla Ciebie piękne znicze i sztuczne chryzantemy (na widok których dostaję szczękościsku) w promocyjnej cenie 😉
Ja dużo rzeczy z dyni jadłam, dopóki za mąż nie wyszłam. Ani Małżonek ani Dzieciaki nie chcą tego do ust brać, a całej przecież nie zażrę… A to takie zdrowe, tanie i tak nijakie, że można i na słodko i na ostro, i na korzennie…
Spróbuj zrobić ciasto, może Rodzinka się przekona, ze dynia jest super. 🙂
Spróbuję, parę fajnych przepisów widziałam. A z uwagi na chorobę Dziecia Młodszego zrobię im jeśli nie Halloween, to co najmniej sesję fotograficzną w klimatach… a do tego potrzebuję nowego lampionu, więc może się z jego wnętrza da wykroić odpowiednio dużo dyni 🙂
Daj się ponieść fantazji 🙂
Taaa, a potem opiszę, gdzie mnie ona (ta fantazja) doniosła 😉
Oj, to sobie poczytam… 🙂
A jak zdążę fotkę zrobić to może i pooglądasz 🙂
O, lek na gardło mnie zainteresował bardzo. 🙂
No to czytaj wszystkie komentarze, znajdziesz jeszcze dwa 🙂
Dynie są fajne jak wydrążone tradycyjnie od góry, z posadzonym wrzosem tak jak w doniczce 🙂 moim zdaniem super kolorystycznie to się komponuje.. i nie lubię żadnych potraw z dyni, opcje dekoracyjne są jedynymi w jakich mi się podobają..
Mnie się lampiony z dyni podobają o tyle, że mnie się w ogóle podobają lampiony. Ale nie wiem, czy bym chciała wrzos w dyni hodować… Musiałabym zobaczyć, żeby ocenić.
http://bi.gazeta.pl/im/84/c3/be/z12501892Q,Kompozycja-z-dynia–wrzosy-z-golteria-i-cyklamenem.jpg absolutnie nie moja kompozycja, ale coś w tym stylu, tyle że u mnie jest sam wrzos 🙂
To już chyba wolę jako lampion. Oczywiście w nocy, jeśli ładnie wydrążony 😉
Pingback: O kreatywności | Jak kura pazurem…
bookmarked!!, I really like your site!
That’s nice. Thanks