Jak wiadomo troska o sylwetkę nie sprowadza się tylko do odpowiedniej diety. Ważnym jest też, żeby się ruszać. Mnie jednak na takie rzeczy jak siłownia czy basen zawsze było szkoda czasu. Tak po prostu kiedyś, kiedy jeszcze byłam dzieckiem, jak chodziłam na basen to z prostych obliczeń wynikało mi, że jeśli mam popływać 45 minut to łącznie od wyjścia z domu, do powrotu tam, stracę mocno ponad dwie godziny. Bo to przecież trzeba się ubrać, spakować, dojechać na basen, przebrać, wziąć prysznic… a po tej chwili spędzonej w wodzie znów zameldować się pod prysznicem, osuszyć włosy, a te akurat mam gęste, więc trochę to suszenie głowy trwało, zwłaszcza zimową porą, bo przecież z mokrymi nie wyjdę. Ubrać się i dojechać do domu. No a w domu jeszcze uprać i powiesić kostium… ale to już była rola matki, dziś musiałabym robić to sama.
Czyli wyjścia na wszelkie baseny, siłownie, aerobiki etc. odpadają, prania i bez tego mam dużo. Biegać nie będę, bo nie lubię. Nigdy nie lubiłam i chyba nie polubię. Więc do tej pory pozostawały mi tylko spacery. Tylko kiedyś miałam więcej czasu na błąkanie się bez celu czy raczej w celu pospacerowania, dziś to tylko spacer na zakupy i jeśli nie przegięłam z ilością zakupionych kilogramów, to jeszcze spacer z zakupami. Do niedawna był to nawet spacer z przytroczonym do siebie Dzieciem i zakupami.
Tymczasem Miasto wychodzi na przeciw mojej niechęci do siłowni zinstytucjonalizowanej i co gorsza płatnej, instalując na deptakach sprzęt do ćwiczeń. Co więcej jeden z takich deptaków mieści się na trasie moich zakupów, więc mogę sobie iść na targ, wejść do zaprzyjaźnionego kiosku, zostawić tobołek na przechowanie, jeśli sprzęt jest akurat wolny to trochę poćwiczyć, kontynuować zakupy, wrócić po tobołek i spokojnie, bez wyrzutów sumienia wrócić autobusem do dom. I w ten oto sposób okrutny świat pozbawił mnie wymówki, dlaczego nie ćwiczę. Teraz już ze wstydem będę musiała przyznać: z lenistwa.
Ciasteczka
Ta strona używa plików cookies w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim komputerze. Możesz dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących przechowywania i uzyskiwania dostępu do cookies przy pomocy ustawień przeglądarki.Archiwum
Meta
Blogroll
Tagi
- audiobook
- Bella Skyway Festival
- bezgluten
- ciastka
- czekolada
- dynia
- dzieci
- FiK
- film
- Gosztyła
- Inowrocław
- jaglanka
- jesień
- kasza jaglana
- kawa
- koktajl
- książka
- książki
- laptop
- Lidl
- Maria Czubaszek
- muffiny
- naleśniki
- niewypieki
- pierniczki
- placki
- prasowanie
- przetwory
- rocznica
- SM
- spacery
- słodkości
- słodycze
- Toruń
- truskawki
- urodziny
- weekend z dziecmi
- wiosna
- wizytacja
- Wrocław
- wspomnienia
- wypieki
- wypieki sezonowe
- zakupy
- zdrowie
- zima
- śniadania
- śniadania lub kolacje
- śniadanie
- święta
A ja ostatnio poszłam z córką na siłownię. Oczywiście wróciłam z mokrą głową, a dzisiaj zdycham.
Poszłaś patrzeć, czy jakiś przystojny trener Ci dziecka nie podrywa, a ćwiczyłaś dla niepoznaki? Czy tak dla własnej figury tam poszłaś? 😉
Ja zaś będę musiała sprawdzić w jakiej odległości od „mojej” siłowni jest plac zabaw i czy mogę ćwiczyć nie spuszczając z oczu Dzieci tam się bawiących. Bo one za małe na tę siłownię, a dobrze żeby widziały, że w przeciwieństwie do Taty, mama choć udaje, że ćwiczy…